13 październik

czwartek, 13 października 2022 Uczniowie SP nr 2 Aktualności szkoły

Moje 101 procent

 

Kiedy pierwszy raz spotkałem mojego trenera, ten zapytał mnie, czy zdaję sobie sprawę, że kolarstwo to najcięższy sport na świecie? Wtedy odpowiedziałem: „Tak, wiem”, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, co mnie czeka...

 

Michael Jordan, jeden z najlepszych koszykarzy świata, zarabia rocznie 130 milionów dolarów. Robert Lewandowski, jeden z najlepszych piłkarzy świata, mieszka w luksusowej wilii w Niemczech. Artur Kozal, mistrz świata w kolarstwie amatorskim... uczy WF-u w Szkole Podstawowej nr 2 im. Jana Pawła II w Suchym Lesie. O niezwykle inspirującej historii opowie w wywiadzie przeprowadzonym przez jego uczniów.

 

Kiedy rozpoczął Pan swoją przygodę z kolarstwem?

Od najmłodszych lat jazda na rowerze była dla mnie sposobem spędzania wolnego czasu oraz świetną przygodą. Razem z moim bratem wiele godzin spędzaliśmy na boisku oraz na rowerach. Kiedy miałem 12 lat, pierwszy raz miałem kontakt z rowerem szosowym – bardzo spodobało mi się, że mogę zwiedzać okolicę, poznawać nowe miejsca oraz stawiać sobie nowe wyzwania – jeździć coraz dłużej i coraz dalej. W wieku 13 lat zaliczyłem swoje pierwsze samotnie pokonane 100km. Od 14 roku życia rozpocząłem treningi pod okiem trenera, a następnie w klubie kolarskim.

Dlaczego wybrał Pan akurat tę dyscyplinę sportu?

Wybrałem kolarstwo, bo chciałem być „lepszy od siebie”. Kiedy pierwszy raz spotkałem mojego trenera, ten zapytał mnie, czy zdaję sobie sprawę, że kolarstwo to najcięższy sport na świecie? Wtedy odpowiedziałem: „Tak, wiem”, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, co mnie czeka. Jednocześnie imponowało mi to, jak twardymi zawodnikami są kolarze, jak wiele przeciwności muszą pokonywać. Miałem wiele treningów, które wykańczały mnie do granic możliwości, wiele wyścigów, których niemal nie miałem siły ukończyć, kilka kraks i kolarskich szlifów… jednak wraz z treningami, zawodami, kolejnymi sezonami… to, co wydawało się często niemożliwe, zamieniałem na zrealizowane i motywowało mnie to do dalszej pracy. Kolarstwo pozwala też na poznawanie nowych niesamowitych miejsc, na poznawanie nowych nieprzeciętnych ludzi. Kolarstwo jest bardzo życiowym sportem – zasady panujące w peletonie często nawiązują do prawdziwego życia.

Na kim się Pan wzorował, kogo Pan podziwiał, mając 14 lat?

Jako młody chłopak kolarstwo poznawałem przez gazety i telewizję, głównie oglądając transmisje z Wyścigu Dookoła Polski (Tour de Pologne), Wyścigu Pokoju i Solidarności. Były to czasy takich zawodników jak Zenon Jaskuła, Zbigniew Spruch, Dariusz Baranowski… moim największym wzorem do naśladowania był mój pierwszy trener, śp. Michał Kamiński, któremu zawdzięczam wprowadzenie w świat kolarstwa oraz mój pierwszy wygrany wyścig. Oglądałem również lokalne wyścigi, gdzie imponował mi niesamowity Artur Spławski, a dziś przyjaciel w peletonie.

Jak wyglądały Pana treningi?

Kiedyś moje trenowanie opierało się głównie o robienie kilometrów i o jazdę w grupie, ale popełniałem mnóstwo nieświadomych błędów. Kolarstwo przez ostatnie 25 lat niesamowicie się rozwinęło wraz z rozwojem dostępu do wiedzy treningowej oraz do nowych technologii. Dzisiaj moje treningi są zbliżone to tych, które wykonują najlepsi zawodowi kolarze na świecie, używam zaawansowanych technologicznie rowerów wyposażonych np. w mierniki mocy (wskaźnik siły, z jaką naciska się na pedały). Do analizy wykonanych treningów korzystam ze specjalnego oprogramowania. Niezmiennie jednak trzeba być systematycznym w tym, co się robi, trzeba słuchać swojego organizmu. Popełnianych błędów jest teraz znacznie mniej i na mniejszą skalę, ale one nadal są – bo są nieodzownym elementem trenowania. Jeśli chodzi o ilość treningów, to jest to 5-8 treningów w tygodniu, które razem trwają w zależności od cyklu od 8-18h.

Kiedy został Pan Mistrzem Polski w kolarstwie szosowym?

Nigdy nie byłem zawodowym kolarzem. Kiedy skończyłem ściganie młodzieżowe w wieku 19 lat, wybrałem naukę zamiast dalszego rozwoju kariery sportowej. Do 30 roku życia nie było dla mnie kategorii Amatora – mogłem jedynie ścigać się nieoficjalnie lub z zawodowymi kolarzami (kilka wyścigów w peletonie Elity zaliczyłem – jako zawodnik bez kontraktu). Pierwszy oficjalny tytuł Amatorskiego Mistrza Polski w Kolarstwie Szosowym ze startu wspólnego zdobyłem właśnie w wieku 30 lat, kiedy rozpocząłem przygodę z tzw. kolarstwem amatorskim Masters. Później pojawiły się tytuły Mistrza Polski w jeździe drużynowej, dwójkami i indywidualnie na czas. Razem na ten moment mam 12 koszulek MP.

Jakie ma Pan inne sukcesy kolarskie?

Łącznie w swojej 26-letniej karierze kolarskiej wygrałem ponad 200 wyścigów. Wśród nich są: płaskie i górskie maratony szosowe, wyścigi ze startu wspólnego, maratony MTB, wyścig XC, kryteria uliczne, jazda drużynowa na czas, jazda dwójkami na czas, jazda indywidualna na czas, a nawet jazda na tandemie z osobami niewidomymi. Najwięcej sukcesów zdobyłem podczas wyścigów na Torze Samochodowym w Poznaniu, gdzie w ramach tzw. Kolarskich Czwartków aż trzykrotnie wygrywałem klasyfikację generalną cyklu. Zaliczyłem też wygraną klasyfikację generalną wyścigów CykloPiła 2019r. Do sukcesów zaliczam pierwsze miejsce w kategorii w Pucharze Świata UCI, czyli BikeChallenge 2018r. (120km) w Poznaniu, który był eliminacjami do mistrzostw świata 2019r. Ostatnie kilka lat to spora liczba sukcesów w jeździe indywidualnej na czas, w tym również spora liczba czasówek organizowanych na Torze Poznań.

Co mógłby Pan powiedzieć o Mistrzostwach Świata w Austrii i o samej federacji WMCF?

Mistrzostwa Świata Masters w St. Johann in Tirol w Austrii odbywają się od 54 lat. Pierwszy raz o tej imprezie dowiedziałem się 26 lat temu od swojego pierwszego trenera, który tam startował. Jest to miejsce bardzo kultowe dla miłośników kolarstwa, gdzie co roku (z wyłączeniem 2 lat okresu pandemii) koszulki Mistrzów Świata są rozdawane najlepszym zawodnikom podczas wyścigu ze startu wspólnego oraz zawodnikom startującym w indywidualnej jeździe na czas. WMCF to World Masters Cycling Federation i obejmuje aż 10 kategorii wiekowych. 4 lata temu startowałem zarówno w jeździe indywidualnej na czas, jak i w wyścigu ze startu wspólnego na górskiej rundzie i dystansie 112km, w tym roku zdecydowałem się skupić wyłącznie na czasówce na dystansie 20KM (10km + nawrót). Trasa wyścigu od wielu lat jest niezmienna. Czasówka odbywa się w przepięknym górskim kanionie, ale dzięki temu jest dość płaska i zawiera tylko jeden większy podjazd / zjazd (tu moja maksymalna prędkość wyniosła 73km/h). Podczas jazdy indywidualnej na czas używa się dedykowanego roweru pozwalającego na zachowanie maksymalnie aerodynamicznej pozycji (ustawienia jednak regulują przepisy), używa się specjalnego stroju, kasku, ochraniaczy, bardzo szybkich kół, w tym pełnego koła z tyłu, tzw. „dysku”. Dzięki bardzo mocnej i równej jeździe 20km pokonałem w 24 minuty i 49 sekund, co daje średnią prędkość powyżej 48km/h – to była jazda na moje prawdziwe 101%.

Czy tytuł Mistrza Świata wpływa na Pana karierę?

Tytuł Mistrza Świata to było moje marzenie, które w praktyce próbowałem realizować przez 4 ostatnie lata. Podejmowałem próby, ale było kilka sytuacji, które nie poszły po mojej myśli. Na przykład w mistrzostwach świata w Poznaniu 3 lata temu, przebiłem oponę w dysku na 1,5km do mety…

Dzisiaj czuję się spełniony w swojej karierze kolarskiej. Czuję się kompletnym zawodnikiem, który potrafi walczyć ze startu wspólnego, jeździć na czas indywidualnie oraz w drużynie, całkiem nieźle radzę sobie w górach, a także na rowerze MTB.

Tytuł Mistrza Świata jest dla mnie ważny – ukoronował wiele lat mojej pracy i  sprawił, że moja kariera zawodnika dopełniła się.

Co było najtrudniejsze w osiągnieciu tytułu?

Jestem sportowcem amatorem, a więc łączę pracę i codzienne obowiązki z trenowaniem. Jestem tatą trójki małych dzieci i to właśnie logistyka dnia w przygotowaniach treningowych była dla mnie największym wyzwaniem. Sam wyjazd do Austrii wiązał się z kilkudniową nieobecnością w domu. Jeśli jednak mamy wokół siebie ludzi, którzy nas wspierają, to warto walczyć o swoje marzenia. Oczywiście cały czas staram się być lepszym nauczycielem i skutecznym trenerem.

Co chciałby Pan przekazać swoim uczniom?

Swoim uczniom chciałbym przekazać, że warto mieć marzenia i warto w nie wierzyć, jeśli kochamy to, co robimy – warto być niezłomnym, warto porażki traktować jako doświadczenie, a nie jako powód do rezygnacji. Kiedy zaczynałem przygodę z kolarstwem, tytuł mistrza świata wydawał mi się zupełnie nieosiągalny… talent i ciężka praca to najlepsze połączenie!

Warto też pamiętać, że sport nie jest sam w sobie gwarancją dobrego zdrowia, praca z dużymi obciążeniami wymaga racjonalnego podejścia i współpracy ze specjalistami w dziedzinie treningu i regeneracji.

 

Bardzo dziękujemy za wywiad i życzymy dalszych sukcesów.



Mateusz Hadzik, Patryk Kamiński, Olgierd Raulinajtys - uczniowie SP2 w Suchym Lesie