26 czerwiec

poniedziałek, 26 czerwca 2017 Katarzyna Pietrucha Aktualności szkoły

Konkurs literacki - projekt Auschwitz - Birkenau

Wzorem lat ubiegłych i w tym roku szkolnym, po wizycie w obozie Auschwitz - Birkenau, uczniowie klas trzecich wzięli udział w konkursie literackim. Forma i tematyka były dowolne, po tak trudnych przeżyciach uczniowie mieli po prostu podzielić się swoimi refleksjami. Poziom konkursu był bardzo wysoki, napłynęły do nas wiersze, opowiadania, opisy przeżyć. Jury wyróżniło następujące prace:

  • I miejsce - Jan Czarnecki, klasa 3b,
  • II miejsce - Joanna Siwińska, klasa 3d,
  • III miejsce - Agata Trzcińska , klasa 3c.

Nagrody zwycięzcom ufundowała Rada Rodziców.

Poniżej publikujemy pracę Jana Czarneckiego, do napisania której zainspirował ucznia warsztat ,,Zdradzony obywatel. Pamięci ofiar Holocaustu z Węgier".


Z wizytą w piekle

Kompleks obozowy Auschwitz-Birkenau jest jednym z nielicznych miejsc, które zmieniły moje życie. Nie potrafię już uśmiechać się tak jak wcześniej. Jedzenie ma całkiem inny smak, a każda chwila życia w dobrobycie jest niebywałym darem od losu. Wizja historii obozu sprawia, iż w człowieku coś pęka. Cienka linia pomiędzy ludźmi a bestiami z najgorszych snów ulega zerwaniu. W oczach zwierząt, to my jesteśmy zwierzętami - teraz rozumiem.

Presja, którą owe miejsce wywiera na człowieku, jest niebywała. Przytłacza, rozdziera od środka. Sprawia, że chce się krzyczeć, lecz można to zrobić jedynie bezgłośnie, bo ściśnięte płuca oraz suchość w gardle wiążą wszelkie głosy pętem bezsilności.

Obozowa zieleń jest piękna. Zbyt piękna, gdy weźmiemy pod uwagę, że przed laty nie było jej wcale. Trawa, którą więźniowie wyjedli doszczętnie, ma dziś ujmującą barwę. Zielony dywan, nieprzebyte malachitowe morze wdzierające się na wybrzeże piekła. Wszystko jest tutaj zbyt łagodne. Natura działa wbrew historii. Mam wrażenie, że rośliny, które wyrosły na ziemi ożywionej krwią straceńców, powinny emanować cierpieniem. Niesłuchane jest, że droga wydeptana pod bramą, kamienie pod drutem kolczastym, drzewa nieopodal ogrodzenia – wszystko to stoi bez reakcji! Powinny lamentować! Czy ich natura nie jest przesycona śmiercią? Może przywykły, więc stoją nad zbiorczą mogiła narodu żydowskiego niczym SS-mann – już „TYLKO” wykonują swoją pracę.
Zrozumiałem jak łatwo jest manipulować ludźmi. Wystarczy jeden charyzmatyczny wódz, który porwie lud. W zaledwie dwie godziny wyda wyrok na miliony niewinnych ludzi, a następnie wpoi samozwańczemu narodowi wybranemu jego prawomocność. „Dobre kłamstwo jest jak magiczne zaklęcie” - sam to powiedział.

Żydów trzeba tępić! Niszczyć w zalążku! Dla dobra Rzeszy!

Naród uwierzył. Jak mógł nie uwierzyć? Po latach nauk, fałszywych dowodów na domniemane zbrodnie żydowskie.
Tak właśnie z człowieka zrobiono maszynę. Czynną i sprawną, by bronić swych ideałów. Czy na pewno swoich? Jakie to ma znaczenie? Grunt, by nie zadrżały im serca, gdy pojedynczym przypadkom zadrżą ręce.
Powróćmy do Auschwitz. Tutaj wciąż słuchać ciche bicie serc ludzi, którzy byli martwi za życia. Skazanych bez sądu. Ledwie ruchem ręki – w prawo, w lewo.
Nie słychać własnego serca. Wchodząc tutaj umierasz, a twój świat – bezpieczny, stały – upada niczym mury jerychońskie.
Trudno jest mi pisać to wszystko. Minęło sporo czasu, a ja wciąż jestem rozdarty, choć ukrywam to dobrze i nigdy nie powiem na głos. Wciąż mam przed oczami obraz „fabryki śmierci”. Wydaje mi się, że czasem w nocy widzę to dziecko na moich powiekach. Siedzi pod drutem kolczastym. Płacze nad ciałem matki. W pewnej chwili chwyta drut. Wtedy już nie łka. Jest szczęśliwe. Uciekło do niej. Sztywniejąc słyszy jeszcze strzał i krzyk Niemca. To bez znaczenia. Niebo jest czerwone, a pasiak w barwach tęczy.
Innym razem przychodzi dorosły. Patrzy przekrwionymi oczami. Ucieka, gdy chcę mu pomóc. Krzyczy gdy zadaję pytania. On nie chce ich słyszeć. Posłuszeństwo to priorytet. Zna bezprawny kodeks obozu.
Piszę , a mój zegarek wskazuje dwie minuty po pierwszej w nocy. Od noclegu w Auschwitz minęło trzynaście dni. Do dziś frustruje mnie myśl, że ja wyszedłem z obozu o własnych siłach. Oni wyszli przez komin, gdy już wyzwoliła ich praca. Wyzwoliła z człowieczeństwa, godności i życia.

 (...)
Na gwałtowny ruch ręką zerwały się
Stalowe charty.
Już rwą pierś,
Krwią piszą na ścianie
Arbeit Macht Frei

O zdradzony narodzie!
Krew twoja dla świata
Czar goryczy nie przelała...
(…)

Jan Czarnecki, Przed plutonem.